![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_67ec2593d0df45f5bf17074d219463b4~mv2_d_4032_3024_s_4_2.jpg/v1/fill/w_980,h_735,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_67ec2593d0df45f5bf17074d219463b4~mv2_d_4032_3024_s_4_2.jpg)
Ola
Wreszcie nastąpił ten dzień kiedy miałyśmy pojechać w teren! Naprawdę nie mogłam się doczekać. Przyjechałyśmy do stajni, odłożyłyśmy swój sprzęt i poszłyśmy zapytać się instruktorki na jakich koniach będziemy jechać. Ja miałam Bursztyna, a Ania Florę. Była z nami jeszcze nasza koleżanka Basia, która dostała Senatora. Poszłyśmy przygotować sprzęt i konie. Z pośpiechu wzięłam siodło, przy którym nie było strzemion! 😂 Musiałam jak najszybciej udać się do siodlarni i wziąć strzemiona wraz z puśliskami, a później szybko je założyć. Nie miałam na szczęście z nimi problemów (czasem ciężko się je zakłada).
Po przygotowaniu koni po kolei wchodziłyśmy do ujeżdżalnię aby tam wszystko dopasować. W teren wyjechałyśmy siedmioosobową grupą. Wspomnę, że konie po raz pierwszy były tej zimy w terenie. Na początku jechałyśmy w stronę polnej drogi, gdzie pierwszy raz galopowałyśmy. Był to przyjemny galop. Jechałam w półsiadzie. Widać było, że Bursztyn naprawdę się cieszy - ruszał do galopu "odbijając" się mocno od podłoża. W kilku miejscach konie ślizgały się przez co trzeba było natychmiastowo przejść do kłusa, ale to w niczym nie przeszkadzało. Po dłuższym czasie dotarłyśmy do łąki gdzie nieopodal ścieżki, po której jechałyśmy, zjeżdżały dzieci. Haha! Tak śmiesznie się patrzyły jak wjeżdżałyśmy na łąkę w galopie. Bursztyn był widocznie bardzo ciekawy tych dzieci. Cały czas nie nie spoglądał przez co chwilami zwalniał, a ja co jakiś czas musiałam go popędzać. Po łące przyszedł czas na galop w lesie. To było naprawdę przyjemne. Jechało się po lekko zakręconej ścieżce, a wokół nas były zaśnieżone drzewa 😁. Po pewnym czasie nadszedł koniec terenu. Dla mnie była to naprawdę miło spędzona godzina, lecz wydawało mi się jakby teren trwał co najmniej dwie lub trzy godziny😂. Jedyną rzeczą, która mnie co jakiś czas denerwowała, był śnieg który wylatywał spod kopyt konia będącego przede mną i uderzał to w moją kurtkę, raz w nogi, a czasem w twarz. Ale o tym za bardzo nie myślę...
Skupiam się tylko na tych miłych chwilach, spędzonych w galopie na końskim grzbiecie 😄!
Ania
Bardzo chciałam jechać zimą w teren i w końcu się udało 😊.
Kiedy przyjechałyśmy do stajni instruktorka powiedziała nam na jakich koniach będziemy jechać. Ja dostałam Florę (zawsze jeżdżę na tej klaczy w teren 😄), Ola Bursztyna, a nasza koleżanka Basia Senatora.
Kiedy przygotowywaliśmy konie było straszne zamieszanie. Jechaliśmy w teren aż w siedem osób i wszyscy co chwilę chodzili do siodlarni i z powrotem do koni, które przygotowywali. Siodłając Florę zauważyłam, że puśliska w moim siodle są strasznie wąskie i postanowiłam je zmienić na wszelki wypadek. Kiedy wszystko było już gotowe weszliśmy na ujeżdżalnię, dociągnęliśmy popręgi i wyjechaliśmy z ośrodka.
Na początku musieliśmy jechać drogą i konie co chwilę ślizgały się na asfalcie. Patrząc na osoby jadące przede mną widziałam gdzie są najbardziej śliskie miejsca i w miarę możliwości starałam się je z Florą omijać. Klacz szła bardzo powoli, a kiedy tylko przykładałam mocniej łydki do jej boków zaczynała kłusować nie zważając na to, że konie przed nią idą ostrożnie po śliskiej powierzchni 😄. Kiedy zeszliśmy z drogi konie zatopiły się do połowy nóg w śniegu i idąc dalej Flora śmiesznie mnie wybijała. W końcu trafiliśmy na miejsce gdzie śniegu było tylko trochę i ruszyliśmy galopem. Ku mojemu zdziwieniu Flora ani razu nie przeszła do kłusa. Potem dotarliśmy do łąki gdzie dalej galopowaliśmy i tak minęła większa część terenu. Były miejsca gdzie jechaliśmy stępem, w innych ruszaliśmy kłusem, ale wydaje mi się, że galopowaliśmy bardzo długo.
Kiedy wracaliśmy byłam zmęczona, ale gdyby ktoś się mnie zapytał czy chcę jeździć jeszcze kolejną godzinę na pewno bym nie odmówiła 😁.
Comments