top of page

Szkółka 05.09.2019





Ola

Od razu kiedy przyjechałyśmy do stajni, poszłyśmy zapytać się instruktorki na jakich koniach będziemy dzisiaj jeździć. Ja dostałam Skalę, a Ania Parabolę. Przez to, że Skala jeździła już na jeździe przed nami pomogłam Ani przygotować Parabolę. Kiedy już byłyśmy gotowe mogłyśmy pójść na plac.

Gdy wsiadam na Skalę byłam zaskoczona, dlatego że naprawdę żwawo szła. W stępie robiłam koła i wolty. Tak dość szybko zleciał stęp i przyszedł czas na kłus. Oprócz anglezowanego jechałyśmy również w półsiadzie. Jak zwykle dodatkowo robiłam figury takie jak w stępie. Na placu ustawione były drągi - na samym środku dwa, później rozchodzące się, jeden w prawo, drugi w lewo. Oczywiście obydwa te drągi były ustawione w dość dużym odstępie od tych na prostej. Miałyśmy na samym początku najechać na prostą, a następnie wybrać sobie na jaki drąg chcemy skręcić (prawy czy lewy). Nawet dobrze sobie poradziłyśmy z tym ćwiczeniem. Było ono bardzo łatwe. Najważniejsze było dla mnie właściwe tempo na samych drągach. Zauważyłam jedną rzecz, która mnie naprawdę zdziwiła, sama nie wiem tak właściwie dlaczego - jak po prostej skręcałam na drąg po prawej stronie to po jego przejechaniu Skala nie chciała wjechać na ścieżkę. Oczywiście nie pozwalałam aby wjeżdżała do środka. Specjalnie kilka razy pojechałam na drąg po prawej aby ćwiczenie wykonać w całości poprawnie. Na szczęście kilka razy wyszło tak jak miało być.

Po przejazdach przez drągi w kłusie przyszedł czas na galop. Na samym początku miałyśmy wykonać kilka kółek w obydwie strony. Z galopem "na prawą rękę" nie miałam żadnego problemu, ale sytuacja zbiegania ze ścieżki się powtórzyła przy galopie "na lewą rękę". Po dwóch akcjach opanowałam Skalę, ale za pierwszym razem skróciła możliwe, że nawet pół placu!

Po galopach w kółko galopowałyśmy przez drągi. Na samym początku miałyśmy przegalopować przez drągi na prostej, a następnie skręcić na drąga po prawej, wjechać na ścieżkę i po połowie przegalopowanego placu przejść do kłusa. Potem należało zagalopować najeżdżając na te dwa drągi, skręcić na drąga po drugiej stronie i zrobić to co poprzednio. Przy tym ćwiczeniu nie miałam zbytnio problemów. Kiedy instruktorka ustawiła nam małe krzyżaki (w miejscach drągów) pojawiły się większe problemy. Kiedy tylko chciałam skręcić Skalę na krzyżaka po prawej stronie, klacz wyłamywała. Musiałam się trochę namęczyć żeby wreszcie zrobić to ćwiczenie poprawnie. Pod sam koniec instruktorka ustawiła nam trochę wyższe krzyżaki i wtedy miałyśmy przez nie przeskoczyć już nie skręcając w prawo, czy w lewo.

Po tym jazda się zakończyła.


Ania

Tego dnia jeździłam na Paraboli. Na szczęście Ola miała Skalę, która była już osiodłana, dlatego też mogłam liczyć na jej pomoc. Razem przygotowałyśmy moją klacz do jazdy. Kiedy przyszedł czas na naszą lekcję wyszłyśmy na plac.

Wiedziałam, że Paraboli od pierwszych kroków stępa należy pokazać, że ma być posłuszna. Przez pewien czas na samym początku klacz szła dość dobrym tempem. Skupiłam się na robieniu wolt. Potem jednak zwolniła. Nie reagowała na moje sygnały do przyspieszenia, dlatego przyłożyłam jej bata. Na całe szczęście zadziałało to tak jak miało. Po kilku minutach ruszyłyśmy kłusem. Tutaj też starałam się pilnować tempa, ale również tego jak przykładam łydki do boków konia. Chciałam żeby Parabola skręcała zgodnie z moimi sygnałami będąc prowadzona głównie łydkami, a nie wodzami. Dość długo jeździłyśmy półsiadem. Raz czy dwa musiałam siąść w ćwiczebnym i popędzić konia, który nie reagował zbytnio nawet na solidne sygnały. Wykonywałyśmy ćwiczenie polegające na tym, że pokonywałyśmy dwa drągi ułożone od C do A (były mniej więcej na 1/3 długości placu), a na środku ujeżdżalni należało skręcić w lewo lub prawo na jeszcze jeden drąg ustawiony po przekątnej. Nie miałam z tym problemu. Musiałam tylko utrzymać tempo, a ku mojemu zdziwieniu nie było to aż tak trudne jak się początkowo spodziewałam (Parabola ma swoje humorki 😏).

I wreszcie był galop. Wyjechałam na ścieżkę i po mocnej łydce przyłożyłam Paraboli bata na zad. Klacz już wymierzała się do bryku, ale powstrzymałam ją szarpiąc za wodze. Wiem, że trochę źle robię - chcę żeby koń szedł do przodu, a kiedy zaczyna brykać po bacie to go ciągnę. Jednak z drugiej strony to to działa i po tym incydencie Parabola już nie brykała. Galopowałyśmy w jedną i drugą stronę. Kilka razy klacz przeszła do kłusa, ale szybko na to zareagowałam. Potem miałyśmy wykonywać to samo ćwiczenie co wcześniej w kłusie, w galopie. Tempo Paraboli nie było złe. Pierwsze był mały problem ze ścinaniem najazdu, potem z utrzymaniem galopu po drągach - Parabola nie zmieniała nogi przez co w zakręcie po przekątnej przechodziła do kłusa. Po kilku przejazdach na jedną i drugą przekątną instruktorka ustawiła krzyżaki. Parabola bez większych problemów pokonała tor kończący się prawą przekątną. Na lewej przeszkoda była trochę wyższa. Kiedy do niej podjeżdżałyśmy klacz uciekła. W kolejnej próbie również. W końcu za trzecim razem się udało. Skakałyśmy też przez same dwa krzyżaki (w miejscu dwóch drągów C - A).

Na koniec oczywiście była chwila kłusa i stęp.

3 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page