Ania
Dojechałyśmy na miejsce i od razu ruszyłyśmy na ujeżdżalnię. Ja miałam jeździć na Granacie, a Ola na Tangerze. Nie mogłam się doczekać żeby zobaczyć jak Tanger będzie wyglądał w wygranym przez Olę na zawodach niebieskim czapraku. Postanowiłam, że po ostatnich problemach w galopie jeszcze bardziej się postaram.
Z czyszczeniem i siodłaniem wałacha nie miałam żadnych problemów jednak kiedy przyszedł czas na zakładanie ogłowia Granat zacisnął zęby i nie chciał pozwolić na włożenie sobie wędzidła do pyska. W końcu założyłam mu ogłowie i poszłam po toczek, palcat i rękawiczki. Kiedy wróciłam dowiedziałam się od Oli, że Granat ma mieć jednak inne ogłowie z wędzidłem podwójnie łamanym. Przerażona ściągnęłam ogłowie i wziąwszy drugie próbowałam mu je założyć. Nie mogłam sobie z tym poradzić, a nie chciałam wkładać mu palców do pyska. W końcu instruktorka, która przyszła pomóc młodszej od nas dziewczynce z siodłaniem Paraboli, pomogła mi założyć Granatowi ogłowie.
Podczas jazdy starałam się być przygotowana na ewentualne zachowania Granata jak np. płoszenie się czy brykanie, ponieważ temu wałachowi czasami bardzo nudzi się podczas jazdy i sam wymyśla sobie dodatkowe rozrywki. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Granat jednak nie reagował na półparady i wymuszał na mnie dość szybkie tempo. Nie przeszkadzało mi to zbytnio chociaż wolałabym bardziej zgrać się z koniem, na którym jadę. Po jeździe przez drągi razem z Olą wyjechałyśmy na ścieżkę żeby zagalopować. Miałam jechać za Olą żeby nie musieć aż tak bardzo pilnować Granata, a tym samym móc się skupić na poprawie dosiadu. Choć z całych sił starałam się głębiej siąść w siodle i podążać za ruchem konia, pani cały czas mówiła, że jestem bardzo sztywna 😥.
Po galopie przyszedł czas na skoki. Przeszkodą był niski krzyżak ustawiony po przekątnej. Raz przed skokiem Granat się spłoszył jednak ja prawie tego nie poczułam. Na koniec rozstępowaliśmy konie, rozsiodłałyśmy i wyczyściliśmy je.
Ola
W poniedziałek wraz z Anią odrabiałyśmy jazdę. Przyjechałyśmy do stajni i jak zwykle odłożyłyśmy swoje plecaki do pokoju szkółkowego, a następnie poszłyśmy na halę żeby zapytać się naszej instruktorki jakie mamy konie. Mi przydzieliła Tangera (jedynego araba w stajni 😄), a Ania dostała Granata . Wyczyściłyśmy i osiodłałyśmy konie. Ubrałyśmy kaski, rękawiczki, zabrałyśmy baty i udałyśmy się na halę (oczywiście wraz z końmi) . Pierwszy jak zwykle był stęp. Później instruktor powiedziała nam abyśmy zakłusowały (zapomniałabym, oprócz mnie i Ani jeździła z nami jeszcze jedna dziewczynka) . Tanger szedł trochę mozolnie więc go popędzałam, niekiedy musiałam obudzić go batem. Na szczęście on reaguje na bata jak nikt inny, po prostu cudo. Potrafi się od razu zebrać i jechać tak jak ty mu powiesz .
Później przyszedł czas na galopy. Pierwsza wjechałam na ścieżkę. Chwile kłusa na ścianie i znak pani do galopu. Zrobiłam jedną lekką półparadę i Tanger przeszedł do pięknego galopu. Jechał w fajnym tempie. Później przez moją pomyłkę i to, że nie dosłyszałam panią dałam mu bata na łopatkę. Nic się nie stało - Tanger po prostu przyspieszył 😄. Później galop na druga rękę, tym razem jechała za mną jeszcze Ania na Granacie i było bardzo podobnie jak poprzednio, lecz bez tego bata 😂. Następnie czas na skoki. Zagalopowałam przed zakrętem i najechałam na przeszkodę. Powiem tyle: Tanger skacze cudownie, po prostu kocham go 😘. Po kilku skokach przeszliśmy do stępa. Później zeszliśmy z koni, rozsiodłaliśmy je i to było by na tyle z jazdy. Ta jazda była naprawdę bardzo fajna, współpraca z Tangerem jest cudowna. Mam nadzieję, że dostanę go znowu w najbliższym czasie.
Comments