top of page

Szkółka 06.12.2018





Ola

Gdy przyjechałyśmy wraz z Anią do stajni byłam bardzo ciekawa kogo dostanę. Miałam cichą nadzieję, że będzie to Tanger, ale wiedziałam również, że miałam go na poprzedniej jeździe i jest bardzo małe prawdopodobieństwo dostania go. Pomijając całe to rozmyślanie ruszyłyśmy w stronę hali. Zapytałyśmy się instruktor o konie. Udało się! Dostałam Tangera (nie wiem czy było po mnie widać, ale w środku byłam naprawdę szczęśliwa), a Ania dostała Senatora. Następnie poszłyśmy do stajni i wraz z Anią przygotowałyśmy Tangera (dlatego, że Senator już jeździł).

Kiedy nadeszła godzina, o której zaczynała się nasza jazda weszłyśmy na halę. Na początku stęp. Tanger chodził bardzo ładnie, nie wlókł się. Poprawiłam wszystko co musiałam, a później usłyszałyśmy sygnał pani aby ruszyć do kłusa. Przez to, że było nas dość dużo trzeba było ustawić się w zastępie. Ponownie prowadziłam jeden z dwóch co mi nie przeszkadzało, bo wiedziałam, że z Tangerem nie będzie to dużym problemem. Poza tym będąc na czele mogłam też się czegoś nauczyć. Kłus nie był dużym problemem i na spokojnie utrzymywałam właściwe tempo choć niekiedy mój zastęp zostawał w tyle! Przez to musiałam czasem zdecydowanie zwolnić. Od czasu do czasu pokonywaliśmy drągi ustawione na przekątnych.

Następnie galop. Tutaj było trochę problemów . Gdy wjechałam na ścieżkę, a po chwili zagalopowałam zobaczyłam jeden kłopot. Przeszkadzał mi on przez cały czas kiedy galopowałam na prawą rękę, a także na lewą. Nigdy aż tak tego nie odczuwałam, ale teraz wiem nad czym muszę koniecznie popracować! Czym dłużej galopowałam wraz z Tangerem tym bardziej się męczyłam. Niekiedy brakowało mi siły aby popędzić go gdyż powoli zwalniał. Próbowałam co każdą foule brać oddech, a następnie wydychać powietrze. To jednak nie pomagało, co mnie dość zdziwiło (następnym razem będzie trzeba jeszcze bardziej się na tym skupić).

Po galopach był kłus, ale bez strzemion. Po nim końcowy stęp i jazda dobiegła końca.


Ania

Już nie mogłam się doczekać kiedy dojedziemy do stajni i dowiemy się jakie mamy konie. W sobotę będą zawody, więc bardzo możliwe, że na tej jeździe dowiemy się na jakich koniach wystąpimy na parkurze. Ku mojemu zdziwieniu pani przydzieliła mi Senatora, na którym na pewno na zawodach nie pojadę. Byłam trochę zawiedziona, bo miałam nadzieję, że poćwiczę dzisiaj z koniem, na którym w sobotę wystartuję...

Razem z Olą osiodłałyśmy konia, na którym ona jeździła, czyli Tangera. Zawsze kiedy na nim jeździ przed lekcją strasznie się ekscytuje i od razu widać jak bardzo chce jeździć na Tangerze. To fajnie, że Ola ma swojego ulubionego konia, z którym dobrze się dogaduje i w dodatku jest to najlepszy koń w stajni 🐴. Sama chciałabym takiego znaleźć, ale na razie mi się to jeszcze nie udało.

Na lekcji było dużo osób, dlatego jeździliśmy w zastępach. Przede mną jechała dziewczyna na Skali, a przed nią Ola prowadząca zastęp. Jechałam bardzo powoli i cały czas pracowałam z Senatorem na półparadach. Nie mogłam przyspieszać, a wręcz musiałam zwalniać, ponieważ osoba jadąca przede mną miała problem z utrzymaniem właściwego tempa. Zmienialiśmy kierunki po przekątnej przejeżdżając przez drągi.

Kiedy przyszedł czas na galop wiedziałam, że od początku muszę pokazać Senatorowi, że ma mnie słuchać, bo w innym wypadku zapewne wyląduję na ziemi. Kiedy pierwsza grupa galopowała, powoli zbliżałam się z Senatorem do ścieżki żeby pokazać mu, że nie może opierać się przed wjechaniem na nią. Koń kiedy byliśmy blisko ścieżki zaczynał się cofać i mimo moich sygnałów zakręcać. Jednak po pewnym czasie na szczęście przestał. Kiedy Ola, ja i dziewczyna na Skali miałyśmy zagalopować wjechałam bez problemu na ścieżkę. Oczywiście na początku musiałam przyłożyć kilka mocnych łydek żeby Senator przestał się stawiać i zaczął normalnie iść. Usiłując dogadać się z Senatorem i przejść do kłusa nagle spostrzegłam, że Ola jadąca już dłuższą chwilę kłusem zrobiła całe okrążenie i jest zaraz za mną. Na szczęście instruktorka wiedziała, że musi dać mi trochę czasu żeby ogarnąć Senatora i powiedziała dziewczynom żeby zrobiły koło. W końcu udało mi się zakłusować i choć Senator nie jechał za żadnym z końmi zrobił coś, o co nigdy pode mną bym go nie podejrzewała. Złapałam z nim chyba idealny kontakt i po przyłożeniu łydki pięknie szedł szybkim kłusem. W ogóle już nie wyrywał się żeby zejść ze ścieżki. Jedziemy po długiej ścianie. Czuję, że bez problemu zgalopujemy w zakręcie i już się do tego przygotowuję. Nagle słyszę jak pani krzyczy "Odstępy!". Od Skali dzieliło mnie pół okrążenia, więc nie miałam o co się martwić. Jeszcze dodałam. "Odstępy!" pani znów powtórzyła. Rozglądam się żeby zobaczyć co dzieje się z Tangerem i Skalą. Konie idą stępem, a Skala prawie wjeżdża w Tangera, więc czując entuzjazm Senatora i jednocześnie chcąc na nim dobrze zagalopować już mam siadać i wypchnąć go biodrami dając sygnał do galopu, a nagle słyszę jak instruktorka krzyczy "Do stępa!". Jak wryta zatrzymuję rozzłoszczonego konia i zdaje sobie sprawę, że to słyszane przeze mnie "odstępy" miało oznaczać "do stępa". Było mi głupio, że tak bardzo skupiłam się na tym żeby dobrze zgrać się z koniem, że nie dotarło do mnie polecenie pani. Senator był niezadowolony z takiego obrotu sprawy, dlatego nasz galop po tym incydencie nie był już taki piękny jaki miał być na początku.

Po galopie kłusowaliśmy bez strzemion. Następnie rozstępowaliśmy konie i po rozsiodłaniu odstawiliśmy je do boksów.

W sobotę zawody!!! 😁

18 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page