top of page

Szkółka 10.01.2019





Ola

Gdy przyjechałyśmy do stajni i odłożyłyśmy swoje rzeczy, poszłyśmy w stronę ujeżdżalni. Zapytałyśmy się pani jakie będziemy mieć konie. Ja dostałam konia, do którego w pełni nie jestem przekonana, czyli Senatora. Ania zaś dostała Granata.

Po przygotowaniu koni ruszyłyśmy w stronę ujeżdżalni. Po dociągnięciu popręgu i dopasowaniu strzemion wsiadłam na wałacha. Ku mojemu zdziwieniu był naprawdę żywy. Zazwyczaj mozolnie ciągnie nogi za sobą, a dziś z chęcią ruszał do przodu. Wiedziałam, że albo ta jazda będzie totalną klapą i Senator będzie mnie chciał zrzucić albo będzie ona naprawdę dobra. Chwila stępu, a następnie kłus. Wałach słuchał moich poleceń. Jak na niego to dobrze przejeżdżał przez drągi. W kłusie wykonywałyśmy kilka podstawowych ćwiczeń. Później przyszedł czas na galop 😃. Pani kazała wjechać mi za Granata. Na początku jechałam z dala od niego przez co Senator galopował jak zwykle, czyli powolnie i jak dla mnie dość niewygodnie. Po kilku kółkach galopu Ania spadła z Granata, przez to musiałam natychmiastowo zwolnić do stępa, bo Granat już jechał za mną!!! Na szczęście nic się nie stało i Ania ponownie wsiadła na konia. Po raz kolejny galopujemy. Teraz jechałam blisko za Granatem. Senator tak pędził, że musiałam naprawdę z nim walczyć żeby przynajmniej trochę zwolnić 😅. Gdy skończyły się galopy zaczęły się skoki! Pani ustawiła krzyżaka i miałyśmy najeżdżać, a następnie skakać [rzez niego po kolei. Tu dopiero się zdziwiłam. Senator, gdy tylko skręciłam na przeszkodę zaczął strasznie pędzić!!! Aż się przestraszyłam 😂 i lekko przytrzymałam wałacha. Sam skok był jak na niego nawet wygodny. Zrobiliśmy kilka śmiesznych skoków. Ania spadła kolejny raz - Granat zahamował przez przeszkodą, Ania się nie utrzymała i zaliczyła glebę. Po skokach był stęp końcowy i tak nadszedł koniec jazdy. Po tej jeździe nawet przekonałam się do Senatora. Jest to koń, który może nie jest moim ulubionym, ale też nie mogę powiedzieć, że go nienawidzę. Czasem ma swoje humory, to trzeba mu wybaczać 😄.


Ania

Dzisiaj na jazdę pojechała z nami koleżanka, która testowała swój nowy aparat i zdjęcia na górze postu to jej dokonanie 😉.

Dzisiaj miałam jeździć na Granacie, a Ola na Senatorze. Z czyszczeniem i siodłaniem nie miałam prawie żadnych problemów (założyć Granatowi ogłowie zawsze jest dość trudno, a dzisiaj nawet dobrze mi to poszło). Jedynym dziwnym incydentem podczas siodłania konia było to, że kiedy tylko moja koleżanka (fotograf) podchodziła do Granata, on próbował ją za wszelką cenę wąchać 🤔 (nie mam pojęcia o co mu chodziło).

Jak zawsze na początku trochę stępowaliśmy. Granat chodził bardzo żywo i aż bałam się co odwali w galopie 😄. W kłusie jeździliśmy przez drągi i wszystko dość fajnie nam szło. Podczas kłusowania pani powiedziała mi, że mam o wiele za długie jedno strzemię, a ja w ogóle tego nie czułam. Na niektórych zdjęciach ze stępa i kłusa dopiero to zobaczyłam. Serio było bardzooo długie (dlaczego ja tego nie czułam?).

Podczas galopu jechałam przed Senatorem. Wszystko szło świetnie aż tu nagle Granat chyba się potknął, a ja skupiona na tym żeby nie skrócił w zbliżającym się zakręcie nie zdążyłam nawet zareagować i wylądowałam na ziemi. Ucieszony wałach odszedł ode mnie brykając radośnie 😄. Potem galopowaliśmy jeszcze na drugą stronę.

Na końcu trochę poskakaliśmy. Konie miały dzisiaj jakoś wyjątkowo dużo energii... Instruktorka ostrzegła mnie, że Granat może bardzo przyspieszyć przed przeszkodą, więc najechałam na nią z wolniutkiego kłusa nie chcąc znowu spotkać się z ziemią. Jakoś ją przeskoczyliśmy, bo była dość niska. Myślałam, że teraz jak już raz skoczyliśmy koń nic nie odwali, ale jednak stwierdził, że jeśli wcześniej go zatrzymywałam i nie pozwalałam mu przyspieszyć to teraz on się zatrzyma! Przeleciałam przez jego szyję, ale chyba bardziej się przez nią zsunęłam. Kiedy wstałam chciało mi się śmiać, że Granatowi udaje się tak wykorzystać każdą sytuację żeby pozbyć się jeźdźca ze swojego grzbietu. Skoczyliśmy jeszcze kilka razy (Granat znowu próbował zatrzymać się przed przeszkodą, ale mu na to nie pozwoliłam) i jazda dobiegła końca.

Myślę, że te dzisiejsze upadki dużo mnie nauczyły. Bez względu na wszystko trzeba zawsze najbardziej skupiać się na tym żeby głęboko siedzieć w siodle i dobrze trzymać się kolanami. Wtedy koń, wszystko jedno czy złośliwie czy nie, ma mniejszą możliwość żeby cię zrzucić 🙂.


13 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page