Ola
Nadeszła sobota - czas na jazdę! Przyjechałyśmy do stajni trochę później niż zwykle bo miałyśmy aż 15 minut opóźnienia, ale to już trudno. Widziałyśmy dość duży tłok w stajni i nie wiedziałam o co chodzi. Na szybko odłożyłyśmy plecaki do pokoju i udałyśmy się na halę żeby zapytać o konie. Okazało się że będzie nas jeździło aż siedmioro! Pani po chwili zastanowienia przydzieliła nam konie. Ja dostałam Oksanę (młodego hucuła), a Ania Parabolę (też hucuł, który bardzo fajnie skacze). Ania miała szczęście bo Parabola już jeździła. Ja natomiast musiałam pójść do Oksany, wyczyścić i osiodłać ją. Z siodłaniem były na początku lekkie problemy, ale później wszystko było ok.
Następnie poszłyśmy na halę i wsiadłyśmy na konie (oczywiście jak zwykle przed wsiadaniem dociągnęłyśmy popręgi). Na początek stęp. Oksana szła mozolnie, tyle powiem. Później było na szczęście i na nieszczęście inaczej 😄. Pani powiedziała, że będziemy jeździć w zastępie, bo jest nas naprawdę dużo. Ja jechałam trzecia. Oksana kiedy widzi konia przed sobą przyspiesza, dlatego trzeba było ją czasami nawet dość mocno przytrzymać. Jazda w kłusie jak zwykle była dość spokojna: przejazdy przez drągi, kłus w półsiadzie, wysiadywany i anglezowany. Później przyszedł czas na galop. Trzeba było też jechać w małym zastępie. Jechałam w pierwszym, za Tangerem, a za mną jechała jeszcze jedna osoba na Senatorze. Galop na prawą rękę był nawet spokojny oprócz tego że Oksana coraz bardziej przyspieszyła, a ja coraz bardziej musiałam ją przytrzymywać. Czas na galop na lewą rękę. Tu dopiero się działo. Na początku spokojny, fajny galop, ale później Tanger zwolnił do kłusa, Oksana też. Żeby Tanger znów zagalopował Emilka, która jechała na nim, cmoknęła. Ja też cicho, ale jednak cmoknęłam. Oksana poczuła napływ energii i sobie bryknęła. Ja nie byłam na to przygotowana i wyleciałam z siodła na jej szyję. Na szczęście nie dała łba w dół, jeśli tak by się stało to już dawno leżałabym na piasku. Trzymałam się jak mogłam nogami, a rękami chwyciłam jej grzywę. Pani powiedziała żebym odchyliła się do tyłu. Zrobiłam to. Instruktorka kazała Emilce zwolnić, a potem się zatrzymać. Ja przytrzymując Oksanę żeby się powoli zatrzymała traciłam coraz bardziej nad nią kontrolę. Wjechała do środka, apotem przeszła do stępa. Pani podeszła do mnie i zapytała czy wszystko w porządku. Chwyciła Oksanę zatrzymując ją. Ja odpowiedziałam, wróciłam z powrotem w siodło. Okazało się, że przez cały czas miałam dalej mogę w strzemieniu. Jeszcze raz sobie zagalopowałam, a później były skoki. Pani powiedziała, że Oksana mocno pracuje grzbietem przy skoku - była to prawda . Skakało się na niej nawet spoko, musiałabym się trochę przyzwyczaić, ale było ok. Ta jazda była nawet fajna. Oksana chyba jednak nie będzie moim ulubionym koniem. Na tej jeździe nauczyłam się najbardziej jednej rzeczy, żeby być cały czas przygotowanym, bo koń może w każdej chwili coś zrobić 😉.
Ania
Z tej jazdy jestem bardzo zadowolona 😊. W końcu mój galop zaczął się poprawiać i czułam się w tym chodzie bardziej swobodna i zrelaksowana.
Po przyjeździe do stajni okazało się, że na jeździe będzie z nami aż pięć osób! Instruktorka powiedziała żebyśmy rozdzieliły między siebie Oksanę i Parabolę. Cały tydzień ćwiczyłam galop przy użyciu ogromnej, dmuchanej piłki i chciałam to wykorzystać, a jadąc na Oksanie, która pracuje jednak stosunkowo krótko pod siodłem, nie miałabym możliwości żeby się rozluźnić (chodzi mi oczywiście o galop). Ola na szczęście zgodziła się mieć Oksanę.
Jeździliśmy w zastępie i chociaż osoby przede mną często skracały dogadywałam się dobrze z Parabolą i wszystkie figury wykonywałyśmy dokładnie. Ciągle starałam się pracować z nią na półparadach, a ona z chęcią mnie słuchała. Jeździliśmy przez drągi. Żeby móc dobrym tempem pokonać drągi zwalniałam na tyle żeby zanim wyjadę na prostą przed drągami jadący przede mną jeźdźcy byli już po ich przejechaniu. Wtedy przyspieszałam i bez problemu pokonywałam przeszkodę. Potem był galop. Pierwsze galopował trzyosobowy zastęp, w którym jechała Ola. Wszystko przebiegało normalnie aż w pewnym momencie Ola i jadąca przed nią na Tangerze Emilka w tym samym czasie mocno cmoknęły, a Oksana zareagowała na to jak na mocnego bata na zad. Bryknęła bardzo mocno, tak że Ola nie miała żadnych możliwości żeby się utrzymać. Widziałam jak leci do przodu i w ostatnim momencie chwytając się grzywy konia ląduje na jego szyi. Potem pani szybko podbiegła do niej i pomogła jej wrócić na miejsce w czasie kiedy pozostałe konie z galopującego zastępu przeszły do stępa. Następnie przyszedł czas na mnie. Tak dobrze jeździło mi się na Paraboli, że nie martwiłam się możliwością zrobienia przez nią czegoś głupiego. Galopowało się wspaniale, a instruktorka już nie zwracała mi tak często uwagi jak na ostatniej jeździe. Na koniec kilka razy skoczyliśmy przez niski krzyżak i po rozstępowaniu rozsiodłaliśmy, wyczyściliśmy konie i odstawiliśmy je do boksów.
Mam nadzieję, że na najbliższych jazdach jeszcze bardziej uda mi się poprawić galop, ponieważ w tym momencie jest to mój największy problem...
Comments