![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_6f9f5d4373fd449aab66eac0dbcb8adb~mv2_d_1840_3264_s_2.jpg/v1/fill/w_980,h_1738,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_6f9f5d4373fd449aab66eac0dbcb8adb~mv2_d_1840_3264_s_2.jpg)
Ania
Byłam dość zdziwiona kiedy dowiedziałam się, że będę jeździć na Tangerze. Ola dostała Bursztyna. Z jednej strony cieszyłam się, bo ostatni raz na arabie jeździłam chyba z pół roku temu. Miałam jednak wątpliwości co do tego czy uda mi się z nim dogadać - Tanger inaczej reaguje na sygnał do zagalopowania od innych koni w stajni. Przy czyszczeniu i siodłaniu nie miałam problemu. Żeby założyć czaprak na grzbiet wałacha musiałam schować go za plecami i położyć go na Tangerze tak żeby się tego nie spodziewał 😁. Przy dociąganiu popręgu i wsiadaniu koń strasznie się wiercił, ale jakoś udało mi się wszystko zrobić. W stępie starałam się przede wszystkim znaleźć kontakt na wodzach. W przeciwieństwie do innych koni Tanger bardzo pracuje szyją w czasie poruszania się i nie miałam pojęcia czy w danym ułożeniu wodzy ciągnę konia za pysk czy wręcz przeciwnie - wodze są za luźne. Po stępie przyszedł czas na kłus. Głównym problemem stało się utrzymanie prawidłowego tempa. Tanger mimo moich pomocy ciągle zwalniał, a popędzanie palcatem działało jedynie chwilkę. Dopiero kiedy widział przeszkodę w postaci dragów zaczynał mnie słuchać. Jeździliśmy też bez strzemion i to było najgorsze 😖. Jakoś w ogóle nie potrafiłam utrzymać równowagi, a w półsiadzie zbytnio pochylałam się do przodu. Wiedziałam, że galop będzie totalną katastrofą. Kiedy miałam zagalopować na ścieżce Tanger zamiast przejść do wyższego chodu tylko przyspieszył. Dopiero za którąś próbą udało mi się na nim zagalopować. Musiałam z całych sił go popędzać 😫, a i tak mimo moich starań kilka razy koń przeszedł do kłusa. Wtedy schemat zaczynał się od nowa: liczne próby zagalopowania i męczący, wolny galop. Kilka razy przejechałam przez drągi w galopie. Na początku tempo było tak kiepskie, że nic z tego nie wyszło. Potem na szczęście trochę obudziłam Tanger i już było dosyć dobrze. Na koniec przejeżdżaliśmy tor z dwóch przeszkód: pierwsza wzdłuż długiej ściany ujeżdżalni, a druga po przekątnej. W półsiadzie za bardzo się pochylałam i to wszystko psuło. Same skoki były w porządku. Jedyne z czego jestem zadowolona po tej jeździe to dobre wyczucie skoku. Ani razu nie zdarzyło mi się żeby nie zgrać się z koniem kiedy pokonywaliśmy przeszkodę 😊.
Ola nie mogła wstawić swojego opisu tej jazdy, ale to co działo się na jej kolejnej szkółce powinno zrewanżować brak jej relacji tutaj 😄.
Comments