![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_c158d1a9130f4aec9894c547d8e13461~mv2_d_4608_3456_s_4_2.jpg/v1/fill/w_980,h_735,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_c158d1a9130f4aec9894c547d8e13461~mv2_d_4608_3456_s_4_2.jpg)
Ola
Przyszedł czwartek. Oznaczało to kolejną jazdę! Wraz z Anią po przyjechaniu do stajni udałyśmy się na ujeżdżalnię zapytać się pani jakie będziemy mieć konie. Ja dostałam Granata, a Ania Parabolę. Poszłyśmy po konie i zaczęłyśmy je czyścić. Granat miał jakiś dziwny humor albo się na mnie obraził (tylko nie wiem za co 😂). Prawie cały czas był zdenerwowany i (jak ja to mówię) chwilami chciał mnie zjeść. Po długich zmaganiach się wałachem gotowe poszłyśmy na halę.
Dzisiaj nie było aż tak dużo jeźdźców jak na ostatnich jazdach, więc też nie było zastępu.
Granat, ku mojemu zdziwieniu (nie oczekiwałam dzisiaj dużo po jego wcześniejszym zachowaniu) był bardzo żywy i słuchał moich poleceń. Instruktor stwierdziła, że będziemy mieć dzisiaj jazdę ujeżdżeniową - kazała nam wydłużyć strzemiona i tak jeździć przez całą jazdę. Gdy ruszyłyśmy do kłusa wałach chodził również żywo. Ładnie się mnie słuchał, co bardzo mnie cieszyło. Czasem miałam wrażenie, że moje strzemiona są za długie, lecz nasza instruktorka rozwiała moje wątpliwości. Zresztą później sama się przekonałam, że długość strzemion ustalona przez panią jest dobra. Jeździłyśmy kłusem wysiadywanym, anglezowanym jak i w półsiadzie. W kłusie miałam problem z dawaniem pięty do dołu oraz w jednej stopie trzymaniu palców do konia. Starałam się jak mogłam żeby to poprawić podczas całej jazdy.
Po pewnym czasie przyszedł czas na galopy. Kiedy wyjechałam na ścianę myślałam tylko o tym aby nie mieć problemów z zagalopowaniem, który czasem na Granacie niestety występował. Na szczęście gdy tylko dostałam sygnał od pani bezproblemowo przeszłam do galopu. To mnie bardzo ucieszyło, lecz Granat coraz bardziej przyspieszał przez co musiałam go hamować. Kilka razy miałam wykonać koło i chciałam je zrobić w galopie. Nie udało się. Byłam naprawdę zła sama na siebie ale wiem, że przede mną jest jeszcze dużo jazd i będę mogła to poprawić 😄. Taka myśl zawsze podnosi mnie na duchu. Co do samego galopu to był przyjemny, z Granatem dobrze się galopowało. Później był stęp końcowy i czwartkowa jazda dobiegła końca.
Ania
Ta jazda była okropna! Sama nie wiem jak ją w kilku słowach opisać, więc zacznę od samego początku...
Jadąc na lekcję byłam gotowa na sukces. Wiedziałam, że po tej porażce na zawodach musi mi się w końcu coś udać. Na hali pani przydzieliła nam 3 konie - Bursztyna, Granata i Parabolę, a ja, Ola i Patrycja miałyśmy je między siebie rozdzielić. Ola wybrała Granata, ja Parabolę 😊, a Patrycja Bursztyna. Parabola była bardzo brudna, ale bez problemu sobie ze wszystkim poradziłam (z małą pomocą Patrycji przy czyszczeniu).
Od początku jazdy nie mogłam złapać kontaktu na wodzach z klaczą. Przy każdym zakręcie musiałam bardziej zbierać wodze, a po zakręcie je popuszczać, bo czułam, że zbyt mocno ją ciągnę. Jeździliśmy kłusem anglezowanym, ćwiczebnym i w półsiadzie. Pani co chwilę zwracała mi uwagę na złe przykładanie łydek i zbytnie wyciąganie rąk do przodu, które spowodowane było zapewne moimi próbami złapania kontaktu z Parabolą. Nagle instruktorka kazała mi do siebie podjechać i włożyła mi palcat między zgięcia w łokciach, a tył pleców, przez co nie mogłam wyciągać rąk do przodu, bo palcat zapewne by pękł. Stępowałam tak chwilę, ale kiedy przyszedł czas na galop wyciągnęłam "pomoc" w pilnowaniu dobrego ułożenia rąk. Miałam jechać za Patrycją na Bursztynie żeby maksymalnie skupić się na dosiadzie. Kiedy wyjechałyśmy na ścieżkę i zagalopowałyśmy wszystko było w porządku. Parabola jednak coraz bardziej przyspieszała chcąc dogonić Bursztyna i musiałam mocno ją przed tym powstrzymywać. Kiedy była zmiana kierunku Parabola zamiast zgodnie z moimi sygnałami zrobić półwoltę odbiła się niespodziewanie w bok chcąc dogonić Bursztyna. Byłam po prostu zła, na siebie i na instruktorkę (sama nie wiem dlaczego akurat na nią... może dlatego, że nie chciałam żeby znów mi zwróciła uwagę za ten incydent?), i mocno szarpnęłam Parabolę tym samym skręcając ją na ścieżkę. Uważam, że źle zrobiłam - konia nie powinno się karać (bo na pewno nie było to dla niej przyjemne) za złą jazdę jeźdźca... Mogę mieć tylko nadzieję, że Parabola o tym zapomni.
Na koniec stępowaliśmy na luźnych wodzach po czym odprowadziliśmy konie do boksów.
Comments