![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_1eaca5eb7c854ce2bd24140c9f24c0ff~mv2_d_3024_4032_s_4_2.jpg/v1/fill/w_980,h_1307,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_1eaca5eb7c854ce2bd24140c9f24c0ff~mv2_d_3024_4032_s_4_2.jpg)
Ania
Dzisiaj przyjechałyśmy aż 3 godziny przed planowaną jazdą. Kiedy instruktorka zobaczyła nas tak wcześnie stwierdziła, że możemy jeździć na wcześniejszej godzinie. Sprowadziłyśmy konie z pastwiska i zabrałyśmy się do ich czyszczenia. Miałam Granata i obawiałam się trochę o jego energię, bo przecież spędził dużo czasu ma pastwisku. Musiałyśmy bardzo szybko przygotować się do jazdy, bo o tym że będziemy wcześniej jeździć dowiedziałyśmy się zaraz przed terminem tej lekcji. Na szczęście jakoś udało nam się zdążyć.
Podczas stępa i kłusa było w porządku. Jeździliśmy przez drągi, kłusem anglezowanym i półsiadem. Potem kolejno wykonywaliśmy następujące ćwiczenie: w kłusie należało pokonać drągi od A do C, zagalopować i przejeżdżać przez drągi w galopie (należało między nimi wykonać 3 lub 4 foule). Granat, kiedy czekaliśmy na swoją kolej, zrobił się sztywny i nie chciał się ruszać. Wiedziałam, że w galopie będzie ciężko. Kiedy miałam wyjechać na ścieżkę Granat stanął w miejscu i nie miał zamiaru ruszyć się do przodu mimo moich mocnych sygnałów. W końcu ruszyliśmy kłusem. Drągi w kłusie nie stanowiły żadnego problemu, ale kiedy po skręceniu miałam zagalopować koń nie przeszedł do wyższego chodu. Przyłożyłam Granatowi kilka batów, ale on nie zareagował. Dopiero kiedy instruktorka na niego krzyknęła koń ruszył galopem. Najechałam na drągi i policzyłam foule między 1, a 2 z nich. Potem Granat skrócił i przeszedł do kłusa, znów nie chciał zagalopować 😖. Ćwiczenie powtarzałam kilka razy, a koń zawsze zagalopowywał dopiero w zakręcie przed drągami nie chcąc się zbytnio namęczyć 😒. Potem galopowała Ola, a po niej wykonywałam to samo ćwiczenie co wcześniej tylko że tym razem w drugą stronę. Nie było chyba bardzo źle chociaż Granat skracał i trudno było mi go utrzymać w galopie. Chętnie jechał tylko na prostej przed drągami.
Instruktorka wytłumaczyła mi, że za mocno trzymałam Granata za wodze, bo koń ma wielokrążek. Kolejnym razem postaram się to poprawić. Nie chciałam szarpać konia za pysk, ale on mimo moich wszelkich starań nie miał zamiaru współpracować. Na luźniejszych wodach strasznie skracał. Zobaczymy jak będzie kolejnym razem 🙂
Ola
Tego dnia przyjechałyśmy naprawdę wcześnie do stajni. Miałyśmy dużo czasu aby spędzić trochę więcej czasu z końmi 😁. Znajdowały one się po za stajnią na padoku. Po chwili zabawy z nimi poszłyśmy do naszej instruktor zapytać się czy mogłybyśmy dzisiaj trochę wcześniej jeździć. Po chwili okazało się, że będziemy jeździć tego dnia w pierwszej grupie przez co musiałyśmy się trochę pospieszyć, zabrać konie i przygotować je w krótkim czasie. Ja miałam Bursztyna, Ania zaś Granata. Kiedy wszystkie konie były gotowe udałyśmy się na halę. Byłam prawie pewna, że ta jazda będzie naprawdę dobra, przecież co może się stać kiedy mam Bursztyna? Wsiadłam na wałacha, dopasowałam wszystko i zajęłam się przygotowywaniem Bursztyna do dalszej jazdy. Wałach chodził dobrze, tempo miał ok, słuchał moich poleceń. Przyszedł kłus. Wszystko było na początku dobrze, a różne ćwiczenia wychodziły poprawnie. Później co raz mniej czułam Bursztyna co dobrze nie wróżyło. Próbowałam go mocniej wyczuć, choć bardzo się nad tym nie skupiłam. Teraz wiem, że źle zrobiłam. Przyszedł galop, a wraz z nim pierwsze problemy. Na początku miałyśmy kłusem przejechać przez drągi i cavaletti ustawione na środku ujeżdżalni, następnie skręcić w prawo i zagalopować. Brzmi naprawdę łatwo... Hymmm... gdyby takie było to teraz bym nie miała aż takich wyrzutów sumienia. Nic mi się nie udawało, ale wszystko może opiszę po kole. Po zagalopowaniu musiałyśmy jechać na drągi i liczyć foule w galopie pomiędzy nimi. Nie dość, że miałam za długie strzemiona to kompletnie nie czułam Bursztyna. Jechał jak chciał, skracał zakręty, zmieniał nogi, przechodził do kłusa. Mi wypadały strzemiona, latałam po nim jak ubrania na wietrze. Aż źle mi się o tym mówi 😔, ale opiszę co działo się później. Po tym fatalnym (naprawdę nie da się tego w ogóle nazwać dobrą jazdą) przejeździe musiałam poprawić strzemiona i się trochę ogarnąć (ale jak? Nie miałam pojęcia jak, ale musiałam jakoś). W tym czasie "tor" przyjechała Ania. Następnie po raz kolejny miałam go przejechać, ale teraz na drugą stronę. Hyyy... czy mogę nazwać to dobrze wykonanym zadaniem? Haha! Nie. Powtórka z rozrywki! Tyle tylko, że strzemiona były lepiej dopasowane i nie miotałam się aż tak strasznie po siodle. Galop się skończyły i przyszedł stęp końcowy. azda dobiegła końca.
Nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak źle mi poszło 😑. To było tragiczne! Nie wiem co wtedy się ze mną stało, naprawdę. Jestem taka zdenerwowana na siebie i też zawsydzona, jak mogło do tego dojść? Do tego nie czułam konia, można było by to porównać do jazdy na maszynie... agh, jedyne co chce teraz zrobić, to zapomnieć o tej jeździe.
Comments