![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_24dc1402bed64b9d80ed93e353f66ae5~mv2_d_3024_4032_s_4_2.jpg/v1/fill/w_980,h_1307,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_24dc1402bed64b9d80ed93e353f66ae5~mv2_d_3024_4032_s_4_2.jpg)
Ola
Wreszcie nadszedł oczekiwany czwartek! Po przyjeździe do stajni od razu ruszyłam w kierunku hali, aby zapytać się instruktorki jakiego dzisiaj będę miała konia. Przez to, że pani musiała trochę pomyśleć, zanim wyznaczyła mi wierzchowca, musiałam poczekać i oglądałam jazdę innych jeźdźców. Po pewnym czasie dowiedziałam się kogo dostanę. W tym tygodniu padło na Bursztyna. Nawet się ucieszyłam, bo dość dawno na nim nie jeździłam, ale bez zbędnego rozmyślania poszłam w kierunku stajni. Przygotowałam sprzęt, wyczyściłam wałacha i osiodłałam go. Kiedy wszyscy jeźdźcy byli gotowi udałam się w kierunku ujeżdżalni, godzie wsiadłam na Bursztyna. Moje pierwsze wrażenie było dość pozytywne, dlatego że Bursztyn szedł naprawdę żywo. Wiedziałam, że nie będzie dzisiaj problemów z tempem. Po stępie przyszedł czas na kłus. Początkowo wydaje mi się, że szło dobrze. Nie było żadnego problemu z tempem, choć dwa lub trzy razy instruktorka kazała mi iść żywej. Wykonywałam ćwiczenia takie jak przejścia z kłusa do stępa oraz z kłusa do strój. Oczywiście nie mogło zabraknąć drągów. Z nimi też nie miałam problemu chociaż na początku trochę za wolno na nie najeżdżałam. Od dłuższego czasu chcę naprawdę popracować nad tym aby mój kłus jakoś wyglądał. Wiem, że brakuje mi bardzo dużo do ideału, ale chcę żeby moje ręce były dobrze (lepiej niż teraz) ustawione. Również od jakiegoś czasu za bardzo odchylam się do tyłu co jest dla mnie ogromną udręką!!! Robię co mogę aby to zniwelować, ale nie wiem czy coś wychodzi.
Po kłusie był galop. Nie powiem, nie był on zły, ale też nie mogę powiedzieć, że jechałam idealnie. Jeśli chodzi o tempo Bursztyna, to uważam, że było dobre i nie mam nic do krytykowania. To, co najbardziej odczułam podczas tego chodu to o dziwo nie to jak trzymam moje pięty, ale to jak się odchylam. W galopie jest to tak bardzo odczuwalne... Nawet nie wiem czy chce wiedzieć jak to wygląda z ziemi. Próbowałam cały czas to naprawić, wyprostować się, pochylić się lekko do przodu, ale nie! Moje plecy żyją swoim życiem i jak widać naprawdę lubią być odchylone do tyłu. Wracając do samego galopu to nie był on trudny, jak zwykle z resztą. Wałach nie skracał zakrętów i nie przechodził do kłusa.
Może przestanę mówić o tym jak wyglądał mój galop i przejdę do skoków. Instruktorka kazała nam na początku skakać taki wydłużony podwójny szereg składający się z dwóch krzyżaków (od C do A), następnie samą przekątna, która była potrójnym szeregiem (od K do M). Ten szereg składał się i z krzyżaków i ze stacjonat. Później skakało się cały tor, czyli prostą od C do A, następnie przekątną od K do M, a na końcu znów prostą (szereg z krzyżaków) od C do A. Podczas całego przejazdu nie traciłam tempa, próbowałam trzymać wodze na kontakcie, choć sama nie wiem czy mi się to udało. Na wszystkich przeszkodach wyczuwałam kiedy Bursztyn skoczy, ale jak na złość na każdym przejeździe przekątnej na trzeciej przeszkodzie wybijało mnie z siodła. Za każdym razem czułam podbicie. Jakbym słabiej się trzymała to wyleciałabym z siodła już za pierwszym przejazdem. Sam skok (nie licząc tej felernej przeszkody, na której mnie wybijało) był przyjemny jak zwykle gdy wyjdzie skok. Chociaż wszystko może wydawać się piękne, to wcale takie nie było. Dalej nie uporałam się z rękami podczas skoku - zamiast oddać, zabieram albo nic z nimi nie robię choć cały czas, podczas każdego skoku, myślę o jednym " A teraz ręce! Tylko oddaj wodze i będzie dobrze!" Nic nie wychodzi. Miejmy nadzieję, że uda mi się to poprawić na następnej jeździe.
Po skokach przyszedł czas na stęp i tak skończyła się jazda. Dużo myślałam nad tym, co muszę zrobić i nad czym się skupię na następnej jeździe. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda!
Comments