![](https://static.wixstatic.com/media/a27d24_60b55dff387346a69c5a039890ae060b~mv2_d_3456_4608_s_4_2.jpg/v1/fill/w_980,h_1307,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/a27d24_60b55dff387346a69c5a039890ae060b~mv2_d_3456_4608_s_4_2.jpg)
Ola
Jest poniedziałek, a my jedziemy na jazdę!
Gdy dotarłyśmy do stajni, poszłyśmy zapytać się jakie będziemy mieć konie. Ja dostałam Barbę (nawet się ucieszyłam, bo dawno na niej nie jeździłam). Ania dostała Granata. Po przygotowaniu konia weszłam na halę, dociągnęłam popręg, dopasowałam strzemiona i wsiadłam na klacz. Na początku był stęp. Chciałam jak najbardziej rozciągnąć Barbę i przygotować ją do jazdy. Kiedy miałyśmy przejść do kłusa Barba chodziła bardzo wolno. Próbowałam ją pobudzić, przyspieszyć, chciałam aby chodziła tak jak oczekiwałam. Chodź to nie było takie łatwe jak myślałam, od czasu do czasu uzyskiwałam dobre tempo.
Na samym środku ujeżdżalni ustawiony był sześciokąt z drągów, które leżały na oponach tak, że były około 10-20 cm nad ziemią. Koło nich leżało też kilka drągów na ziemi. Przejeżdżałyśmy przez nie w kłusie.
Przyszedł czas na galop. Wjechałam Barbą na ścianę i po sygnale danym przez instruktor ruszyłam do galopu. Na początku klacz galopowała powoli, trzeba było się trochę męczyć aby podtrzymać ją w galopie. Po około czwartym kółku galopu Barba przechodziła co chwilę do kłusa, nie ważne ile dawałam jej sygnałów do galopu. Dałam jej więc dwa szybkie baty w zad. Klacz dwa razy bryknęła. Wysiedziałam. Po tym galopowała bez zarzutów. Przejeżdżałam przez drągi, wychodziło to mi naprawdę dobrze. Kiedy jechałam w galopie na drugą rękę, zad klaczy wchodził trochę za bardzo do środka, przez co trzeba było ją tak trochę "nastawić". Później przejeżdżałyśmy skacząc przez sześciokąt. Kilka razy nie wyszło, ale było też dużo prób, które wychodziły bardzo dobrze.
Po skokach był stęp i nasza jazda dobiegła końca.
Ania
Dość długo nie jeździłyśmy, więc nie mogłam doczekać się jazdy. Dostałam Granata, a Ola Barbę. Konie były bardzo brudne, ale z pomocą dziewczyny, która razem z nami jeździ na szkółkę, uporałyśmy się szybko z tym problemem. Po wejściu na ujeżdżalnię dowiedziałam się, że mogę sobie zmienić siodło na wygodniejsze, które zostało ściągnięte z konia jeżdżącego bezpośrednio przed nami, więc szybko to zrobiłam.
Granat był bardzo żywy i chętnie mnie słuchał. W kłusie przejeżdżałyśmy przez cavaletti ustawione na kształcie sześciokąta. Wałach, choć na samym początku jazdy był pełen energii, z każdą minutą coraz bardziej zwalniał i trudno było mi utrzymać z nim odpowiednie tempo.
Kiedy miałam wyjechać na ścieżkę i zagalopować Granat musiał dostać mocnego bata, bo od razu próbował mnie nie słuchać. Na szczęście kiedy zagalopowaliśmy było świetnie. Granat mocno galopował, a mi udało się dość dobrze wyczuć jego ruch i prawie nie odrywałam się od siodła. Potem miałam przejeżdżać przez te same cavaletti co w kłusie tylko tym razem w galopie. Granat nie chciał współpracować. Pewnie za mocno trzymałam go na wędzidle. Na początku nie chciał zagalopować, a później podczas pokonywania przeszkody między jednym drągiem, a drugim przechodził do kłusa. Instruktorka była strasznie zła, bo jak powiedziała - tylko marnowałam czas. Faktycznie zamiast zgodnie z jej poleceniem jeździć od razu z przeszkody na przeszkodę, po jednym jej przejeździe tak bardzo skupiałam się na próbie utrzymania konia w galopie, że dopiero po przejechaniu całego okrążenia znowu najeżdżałam na drągi. Po każdej próbie dobrego przejazdu przez przeszkodę (tylko kilka razy udało mi się to zrobić dobrze) Granat od razu przechodził do kłusa i mimo moich sygnałów nie wracał do wyższego chodu 🙁.
Nie wiem tak właściwie dlaczego na drągach w galopie Granat nie chciał współpracować. Przecież galopując wcześniej dookoła hali wszystko było w porządku. Mam nadzieję, że podczas kolejnej jazdy kiedy będą podobne ćwiczenia nie pójdzie mi znów tak samo źle.
Comments